6
Title | 6 |
---|---|
Artist | Clif Traven |
Album | Rozliczenie |
Release Date | (not set) |
Description | ? |
Lyrics | Wsiadam wolno do tramwaju na przystanku Kwidzyńska Jak zawsze rozeźlony, plecak na ziemię ciskam Wyjmuje hajs swój, nie ma czasu na rozmowy Do Kętrzyńskiej trzeba kupić już bilet ulgowy Tramwaj tam na czasie dosyć mocno oszczędza Często nie daję rady dobiec, proszę pana księdza Któryś typek z słuchawkami już książkę otwiera Następny przystanek - jedziemy na Kromera A tam wchodzą i siadają babcie w moherach Karcący zwrot 'ustąp' mocno mi doskwiera Pół ekipy tam wysiada, schemat jest prosty Następny przystanek - Warszawskie Mosty Obrońcy partyzanci za naszą wolność walczyli Każdy dumny mamy kraj swój, słuchajcie moi mili Po ziemi się znowu tłucze puszka, dobry Boże Podniosę i wyrzucę jeśli nikt nie może Na warszawskich sentyment, łza się kręci w oku Mieszkałem ja tam ziomek przez trzy i pół roku Przejeżdżasz tam nad Odrą, pilnuj nosa swego Następny przystanek Daszyńskiego Nowowiejska, w końcu przerwa w zabudowaniach Z braku powietrza poprzestawiało się w baniach Ziomek zostawia pod krzesłem z biedry reklamówkę Każdy sie odsuwa, chciałbym kiedyś znaleźć stówkę Lecz ja chyba jej nie znajdę, już Jedności Narodowej Ktoś sie rzucił, mu zależy na monecie metalowej U nas bieda, ja zarabiam tę muzykę szyjąc nocą Jadę dalej na Szańce, już sam nie wiem po co Obrońcy partyzanci za naszą wolność walczyli Kupę ich zginęło, dobrze że mnie nie zabili Jestem patriota, lecz nie chcę ginąć za ojczyznę Jestem katolik, lecz omijam Boga spuściznę Szańce mocno ocienione - opanował je gang Niemiec pyta mnie o drogę lecz niemiecki niskich rang 'u mnie' Ze wstydem spuszczam głowę, wstydu we mnie nie ma Już zaraz następna stacja i dotrzemy na plac Bema You might also likeA tam Polish Lody są i stoi kolejka Na szybie tramwaju WKS-u jest naklejka Już jest wieczór i w powietrzu wisi nieprzebita mgła Humor dobry i ruszamy wszyscy na Dubois Już ostatni ziom wysiada, wkładam słuchawki na uszy Laska się tam na mnie gapi, nie zniosę ja tych katuszy Odwracam wzrok lecz w sumie całkiem fajna kiecka Opuszczam Nadodrze, zaraz Uniwersytecka Uniwerek, motorniczy też nienadgorliwy Wchodzą studenci, z nimi razem ból przenikliwy Chciałbym go zażegnać ale nie uda mi się to Któryś z panów szlachty rzucił juz liberum veto Obrońcy partyzanci za naszą wolność walczyli Na jeździe bez biletu chłopaka nakryli I wdzięczności tu żadnej nie da odczuć się wcale Biorę udział ciągle w żywych trupów karnawale Juz kolejny przystanek, już Wita Stwosza Już czwarta dziewczyna dała mi kosza Staram się nie myśleć ziomek o tym w ogóle Maska dopracowana w najmniejszym szczególe Już Oławska i niedługo Świdnicka - Dom Europy Moja mama z bzu teraz robi pyszne syropy Bo zdrowie najważniejsze, zaraz siądę przy sterach Ziomek jedzie strasznie wolno, przystanek Opera Juz Renoma, ma renomę ma renomowana szkoła Dużo szczęścia jest potrzebne bo tam czasem jest niedola Lecz nawet żadne wojsko nie jest bez wady Zaraz się zatrzymujemy, Kapitol - Arkady Arkady Kapitol, jak mnie to denerwuje Gdy laska z głośnika z tym tekstem wyskakuje I teraz życiowe motto i ty trzymaj się niego Kijem tego, co nie pilnuje swego Idealnie by tu wbił tekst z partyzantami Lecz nie mam jakoś ochoty by sie bawić z wami Wrocław Hotel, siadasz w fotel i czytasz gazetę Maratonu był juz start, ziom, typek wjeżdża na metę Ulica Wielka według nazwy, tutaj wbijamy Jakiś nieciekawy ziomek z piwkiem zerka na nas z bramy Potem rondo gigantyczne i kiosk na nim stoi Ja w uszach mam niezłą muzę, ona mega koi Już Sztabowa, nie ze złota, ze starego asfaltu Może rap ten nie najlepszy, nie na poziom rybałtów Kanar wbija, ktoś wybiega, krzyczy 'o cholera' Co za agent, ja mam bilet, jadę na Hallera A tam, stary, też jest nieźle, przebieram nogami Mam za trzy minuty busa, a do diabła z wami Jakiś maluch z bratem swoim przegania gołębia Odwracam wzrok, zaraz będzie Orla i Jastrzębia Na Jastrzębiej 23, najlepsze rejonowe Jakiś gościu zjada KFC-a, a ja preferuję zdrowe Orla za nią jest następna, nazwa niby patriotyczna Już niedługo może będzie u nas władza despotyczna I już tu, ziomek, kończyć będziem te rapy i ryki Bo już tramwaj nam powoli zwalnia, zaraz stacja Krzyki Lecz nasza droga nie kończy się ale rozdziela Jak to łatwo jest czasem stracić swego przyjaciela My po schodkach wychodzimy i zbijamy piątki Czekaj stary bo już chyba mieszam tutaj wątki Stojąc tutaj na krwią okupionej polskiej ziemi Możesz Polsko ty w nas wierzyć, my na zawsze ci wiernemi My, obrońcy partyzanci, stale walczymy Nieźle sie to rapowało, wymyślało rymy Wierzę, że rezultaty nie były zbytnio płaskie Czas na mnie, do zobaczenia na Oławskiej! |