Grawitacja 2077
Title | Grawitacja 2077 |
---|---|
Artist | Pork Pores Porkinson |
Album | Postapocalypto |
Release Date | 2019-05-17 |
Description | ? |
Lyrics | Alienacja - Nie wiem gdzie... Grawitacja - 9G... Ciężko podać koordynaty miejsca... Siedzę ćpam te hologramy szczęścia... Tak między nami, wiesz man... Holoprojekcja - Mam biopotencjał! Drgają jony powietrza, interferencja Krwawi martwa percepcja... Nie wiem co już snem jest, a jawą... Pląta się rzeczywistość ze snem! #paradoks Pamięć mglistą mam. #zamieć #wichura Spiszę to wszystko! #pamiętnikćpuna Rozbite w szale i przybite pustką Budzę się, ranek, patrzę w rozbite lustro Stary chronometr znów wskazuje szóstą Czas to komponent świata z martwą konstrukcją Tak martwą, że ludzką, znów zasnąć chcą usnąć próbuje... Nie zgasnąć jak ludzkość, bo świat ten to lustro, bo świat ten to próżność... Defibryluje... Empatie na próżno... 77 rok czas pyłu i zgliszczy, akrylu, nuklidów, atomu, złej misji Przechyłu wartości, moralnej eksmisji W czysto post-apokaliptycznej wizji... Chciałbyś zobaczyć tego świata tutorial Tu wszystko od razu widać, zbędny tomograf! Po bombie zatkana tchawica ziemi, nieba Świat truje tablica Mendelejewa... [Refren: Natalia Lubrano] Nikt nie wynalazł jeszcze, gotowej recepty na szczęście... Cudowny algorytm na spokój i miejsce, gdzie znajdziesz siebie... Nareszcie... You might also likeKontener mym domem z poziomem na zero, wokół Miedziane pole usłane biosferą... Zwiadowczym dronem koroner robi przelot, skanują piach I wodę zatrutą - ich dzieło! Dalej dom za domem jak po deszczu komet, ruiny ze ścian Bloków są jak boski stolec... Myślę wąskim torem - znowu coś płonie - Ot kolejny zwykły dzień, dzionek ziomek... Modern, morfina, przemoc, hologramy Ludzie zniewala niemoc, krzewią psycho-dramy Ośmieleni chemią, zniewoleni trawi Ich nowa rzeczywistość - To coś o nas samych! Tworzone wśród głośnych komend są szwadrony Co mają za zadanie zachowanie kontroli... Co mają za zadanie specjalne, wcielanie Kolejnych tych sterowanych zdalnie... Otwieram konserwę, Error! Niby jedzenie Ścierwo nie rusza się, nie kwili więc jem je... Przyjemnie tak biernie, olewam skażenie... Siedzę, podlewam głód i podlewam pragnienie Z filtrfraka wodą, mój zestaw na chemię... Woda przesącza się, gęsta jak cement... Gęsta jak pył, co osnuwa nieboskłon... Brakuje sił, chciałbym kurwa go dotknąć! Na deser hologramik, jeden i drugi... Wybieram wizję magii, czaisz: morza, góry...! Zboża żółte kłosy ciągnące się jakby były grzbietem smoka... Heh właśnie zabijasz mnie śmiechem - co tam! Lecę popatrz, wzniecę pożar i go zgaszę, wierzę bo tak! Wierzę w to jak totalny idiota, bo wiara to nadzieja - Moja linia Maginota! Co za tym idzie, mój sprzężony pistolet Wypluwa w niebo dwa pociski za Bogiem... Czuję papieros, kawę, karmel i colę... Nie! To tylko hologram jego cień w oczodole...! [Refren: Natalia Lubrano] Nikt nie wynalazł jeszcze, gotowej recepty na szczęście... Cudowny algorytm na spokój i miejsce, gdzie znajdziesz siebie... Nareszcie... |